Natura pokazuje nam idealne rozwiązania; nieprzerwany krąg życia, nieustanną cyrkulację, balans, ewolucję, koniec, który jest też początkiem. Jeden organizm umiera i staje się pożywieniem dla drugiego, odpad z jednego procesu biologicznego, staje się surowcem w kolejnym procesie. I tak bez końca; zamknięty krąg. Różne elementy krążą w nim zmieniając kształt i konfigurację, łącząc się i rozdzielając. W naturze nic się nie marnuje, nie znika bez echa, chyba że za sprawą człowieka.
Natomiast nasza gospodarka od wieków polega na wykorzystywaniu rozmaitych surowców, produkcji, użyciu, zużyciu i utylizacji. Linia prosta, która obciąża i przeciąża ekosystem. Beztroska lekkomyślność, bo przecież surowce są wyczerpywalne, a nawet te odnawialne, przy skali obecnej konsumpcji, nie nadążają za rozbuchanymi potrzebami ludzkości. Nie da się tego nie zauważyć, nie da się przy przeciętnej świadomości ekologiczno-ekonomicznej nie poczuć niepokoju i troski o przyszłość naszych dzieci, wnuków itd. Stąd też coraz większe zainteresowanie koncepcją gospodarki o obiegu zamkniętym (GOZ). Nie jest to nowa idea, ale stosunkowo od niedawna gości na politycznych salonach, pojawia się nawet w regulacjach prawnych i różnych, ważnych dokumentach; jest jednym z podstawowych elementów strategii rozwoju na poziomie globalnym, europejskim, polskim.
Gospodarka obiegu zamkniętego opiera się na założeniu, że jesteśmy w stanie znacznie wydłużyć żywotność jednego produktu odnawiając go, przekazując, wymieniając się, wykorzystując jego części do wytworzenia nowych rzeczy, recyklingując. GOZ pozwala na rozwój bez niszczenia planety, którą na razie, jakkolwiek trywialnie to nie brzmi, mamy jedną. Gospodarka cyrkularna to myślenie systemowe, planowanie cyklu życia produktów i usług, współpraca, tworzenie łańcucha wartości. W GOZ bierze się pod uwagę wpływ na środowisko od samego początku, od pomysłu, produkcji, wykorzystania, po koniec żywotności danej rzeczy. Planuje się jej dalsze użycie nawet po zakończeniu cyklu pierwotnej użyteczności i przeznaczenia. Priorytetem jest zmniejszenie ilości odpadów i ilości zużywanych surowców. W drugiej kolejności gospodarka obiegu zamkniętego skupia się na przedłużeniu życia produktów, a ostatnim elementem GOZ jest recykling lub kompostowanie. To tak zwana hierarchia 3xR – reduce, reuse, recycle (redukcja, ponowne użycie, recykling). I tak oto koło się zamyka.
A co można na co dzień zrobić, by wesprzeć realizację tego ambitnego wyzwania, jakim jest przemodelowanie dotychczasowego, rabunkowego systemu w GOZ? Gospodarkę tworzą ludzie, a więc zmiany warto zacząć od siebie i od świadomych wyborów. Warto przyjrzeć się produktom zero lub less waste, które minimalizują liczbę odpadów i pozwalają np. na wielokrotne wykorzystanie (jak kuchenne myjki ze sznurka konopnego, kompostowalne patyczki higieniczne, majtki mentruacyjne czy materiałowe torby na zakupy), czerpać z inicjatyw wymian lokalnych (odzieżą, meblami, zabawkami, książkami itd.), organizować i brać udział w tzw. kawiarenkach naprawczych, które działają już w prawie każdym większym mieście, umożliwiając nieodpłatne naprawy sprzętu, ubrań itp., udostępniając narzędzia i usługi fachowców. Nie drukujmy niepotrzebnych dokumentów, nośmy posiłki w pojemnikach wielorazowych, kupujmy mniej i rzeczy nadające się do recyklingu, a zanim coś wyrzucimy, zastanówmy się czy ktoś inny nie może i nie chce jeszcze z tego skorzystać.
Zatem: kółko czy linia? Chociaż w zasadzie jest to pytanie retoryczne; wybór między prostą linią do zagłady a kołem ratunkowym.
Autorka: Małgorzata Zając-Karczmarczyk, Stowarzyszenie Adelfi
Grafika: Damian Strzała, Stowarzyszenie Adelfi
Artykuł powstał w ramach projektu „Edukacja w Łączniku” realizowanego przez Stowarzyszenie Adelfi.